Translate

czwartek, 6 sierpnia 2009

Czas zwolnić :)

Jako, że ostatnio zmiany jakie u mnie się dzieją z dnia na dzień nie są już tak znaczne, postanowiłem pisać rzadziej. Kiedy będzie jakaś znaczna różnica, albo coś ważnego się wydarzy wtedy się z Wami tym podzielę.

Po wczorajszej wizycie w Szpitalu we Wrocławiu mam wiązać gumkę na wysokości jedynek podwójnie, reszta gumek bez zmian. A od przyszłego tygodnia zaczynam delikatne ćwiczenia: otwórz usta policz do 10, zamknij policz do 10.

wtorek, 4 sierpnia 2009

Dzień Świra

"Dzień Świra" - myślę, że to dobre określenie tego co się ostatnio dzieje w moim życiu. Praktycznie dziennie to samo, ale nie mam co narzekać, wiedziałem co mnie czeka.
Tak jak obiecałem chcę się z Wami, właśnie takim "Dniem Świra" podzielić. Będzie to w miarę dokładne, oczywiście oszczędzę Wam zbytnich szczegółów.
Będzie to taki grubszy zarys dnia! :P

No to zaczynamy!

Pobudka i śniadanie:
- zwykle wstaję przed 9:00, zanim wezmę się za śniadanie to najpierw ściągam gumki z aparatu, które łączą szczęki:

Używam do tego pęsety, ważne jest też dobre oświetlenie i duże lustro, gumki z bliska wyglądają tak:

Pięć gumek na dobę, potem wymiana. Szerokość gumki to około 5mm, może małe, ale są bardzo silne i wytrzymałe, nawet po rozciągnięciu wracają do swoich oryginalnych rozmiarów.

- Teraz mogę zacząć śniadanie, a zaczynam odżywką białkową 25-30g w 300ml-ej mieszaninie z wodą lub mlekiem (woda lepiej się wchłania ale gorszy jest smak. Z mlekiem lepiej smakuje, ale gorzej się wchłania), wszystko mieszam w specjalnym szejkerze, a wygląda to tak:


- do odżywki dorzucam multiwitaminę z magnezem i wapno w rozpuszczalnych tabletkach w wodzie (niby zalecane przy stosowaniu odżywek):


- drugie śniadanko to serek wiejski, który wyciągam z kubeczka i rozgniatam na talerzu widelcem, tak, aby nie było żadnych grudek. Kiedy serek jest już gotowy, powoli zjadam go malutką łyżeczką (ponieważ nie mogę zbyt szeroko otworzyć buzi, mała łyżeczka mieści się w sam raz, a że mam zakaz gryzienia to musi być papka). Kiedy się uporam z serkiem, zjadam deser w postaci budyniu czekoladowego, albo serka homogenizowanego.

Po śniadaniu nie ma śladu, więc czas na higienę:
- mycie zębów miękką szczoteczką
- płukanie zębów
- wymiana gumek nowe (zawsze wymieniam je po śniadaniu)
- przemycie twarzy tonikiem antybakteryjnym i resztą jego właściwości :) (po zabiegu zaczęły pojawiać mi się pryszcze na twarzy. Przed zabiegiem miałem rzadko z tym problemy, myślę, że to reakcja na leki, okłady z zimna i różne rzeczy związane z tym wszystkim co się wokół mnie dzieje. Ale plus jest taki, że jest poprawa, pewnie z czasem tonik będę mógł odstawić)
- potem smaruję usta maścią ochronną i robię sobie zimny okład przed telewizorem

Około 12:40 wychodzę z domu na rehabilitację, szybki dojazd do centrum, zabiegi, powrót i jestem po 15 w domu.

Zaczynają się więc przygotowania do obiadu:
- rozgumkować paszczę
- umyć buzie i przepłukać jamę ustną
- sam obiad to zwykle jakaś papka z ziemniaków (np. "Dym w kartofle" takie smażone plastry ziemniaków z przyprawami, gotowaną cebulką i marchewką. To wszystko rozgniatam na talerzu widelcem i karmię się podobnie jak przy śniadaniu. Zapijam to dużą ilością maślanki. Alternatywą takiego dania może być kleik ryżowy, albo jakieś gotowe puree ziemniaczane. Jem do oporu, a jak mi mało to dorzucam budyń, lub serek homogenizowany.
- po wszystkim mycie, płukanie i gumkowanie ząbków
- smarowanie ust maścią

Po obiadku odpoczywam sobie na leżąco przed telewizorem, albo komputerem i ćwiczę usta.
Szeroki uśmiech, policz w głowie do dziesięciu:

A potem, usta w dziubek i policz w głowie do dziesięciu:

I tak ćwiczę sobie do znudzenia. Potem albo w międzyczasie siadam na kompie i piszę bloga, na ile potrafię.

Pod wieczór ciepła kąpiel, a po kąpieli to lekka kolacja - kakao, albo sok marchwiowy.
A na dobranoc, przed samym snem, odżywka dawka druga. Dodam, że odżywka ma na celu uzupełnienie tego, czego brakuje mi w codziennej diecie. Dlatego ilość spożywanej odżywki może ulegać zmianie w zależności od moich potrzeb.
Przed snem tylko płukanko ust, chyba, że mam ochotę na coś tęższego to wtedy cały rytuał rozkładania, mycia i składania sprzętu :) ale staram się iść spać, ze spokojnym brzuszkiem.

A tak wyglądam 3 tygodnie (dzisiaj rocznica) po zabiegu:
wersja double eyes :)


i wersja bez dodatkowych oczu:


Aha i jeszcze jedno! Jakby się ktoś zastanawiał czy odczuwam jakieś bóle, to nie boli mnie nic. Czasem głowa, ale to może z braku ruchu i nadmiaru leżenia :)

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Aktywyny początek tygodnia

Zacznę od tego, że w sobotę pierwszy raz od operacji wsiadłem za kółko. Było to dosyć dziwne przeżycie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy, że moje osłabienie mięśni jest tak duże. Krótka przejażdżka ok. 5km, musiałem wsadzić dużo siły, żeby nacisnąć sprzęgło, hamulec, nawet kierownicy stabilnie nie umiałem trzymać, ogólnie czułem się dziwnie. Podróż powrotna była już lepsza, pewnie mięśnie zaczęły się przyzwyczajać do pracy, od której odwykły. No ale nie ma się czemu dziwić. Te 7kg co straciłem, bo nadal ważę 65kg (ważyłem przed zabiegiem 72kg) To wszystko spadło mi z klatki piersiowej i rąk. Organizm sam się zjada. Ale dzięki nowej diecie, czuję się silniejszy z tą wagą niż wcześniej byłem. Jeszcze trochę ją dopracuję i jestem pewny, że będzie dużo lepiej. Dopóki nie będę mógł zacząć aktywności fizycznej, o wzroście masy raczej nie mogę myśleć. No i też trzeba uważać, żeby nie zalać się tłuszczem kosztem mięśni.
W niedziele czułem się już dużo mocniejszy i zaliczyłem trasę 70km z działki jako kierowca. Poszło całkiem dobrze, ale momentami brakowało mi tej pewności siebie co zwykle.
Natomiast dzisiaj przed siódmą udałem się do Gliwic, celem załatwienia paru spraw w kilku miejscach. I tak z drogą powrotną wyszło mi niecałe 100km. Do Gliwic miałem pasażerów, z powrotem jechałem sam. Pomimo niewyspania i wczesnej godziny czułem się pewnie. Mogę uznać, że wracam do świata kierowców :)

Dzisiaj mija tydzień od momentu jak straciłem czucie w połowie podniebienia (nie wiem czy o tym wspominałem) Dobra wiadomość jest taka, że już obrzeża tego zaniku czuciowego zaczynają powoli wracać do mnie, dlatego spokojnie do tego podchodzę i wiem, że to kwestia czasu jak do mnie wróci. Oceniając tempo z jakim to podniebienie się "regeneruje" myślę, że za dwa tygodnie, góra do końca miesiąca, wróci mi pełne czucie. Co do brody czucie nadal zaburzone, ale bez przerwy czuje przyjemne mrowienie, a to bardzo dobry znak. Czytałem co nieco na temat-powrotu czucia w brodzie i jest to niestety dłuższa sprawa. Niektórzy odzyskują pełne czucie po kilku miesiącach, jedna dziewczyna o której czytałem odzyskała pełne czucie dopiero po półtora roku. Ja wierze, że w moim przypadku nastąpi to dużo wcześniej.

Dzisiaj rozpocząłem drugi tydzień rehabilitacji w poradni. Udało mi się zaliczyć zabiegi w trybie ekspresowym. Powrót do domu i dawka zimnych okładów, są one nieocenione, szczególnie w takie upalne dni.

Odnośnie mojego opisu dnia zamieszczę go w najbliższym czasie. Jednak zbieranie obrazowego materiału zajmuje mi trochę czasu. A chciałbym, żebyście w pełni "poczuli" z czym każdego dnia muszę się zmierzyć :)

A jakby ktoś od wczoraj zapomniał jak wyglądam to świeża porcja fotek:

niedziela, 2 sierpnia 2009

Koniec weekendu

Dwa dni strzeliły jak z bicza... Zgodnie z planem robiłem nic. Nawet gdybym chciał, to słońce nie pozwalało na zbyt wiele, jedynie krótkie spacerki i dużo siedzenia w cieniu. Muszę przyznać, że pobyt na powietrzu bardzo mi służył, jak i drzemki :)
Trochę poćwiczyłem usta-zgodnie z zaleceniami lekarki, śmieszna sprawa, bo zawsze siadałem sobie wygodnie do ćwiczenia, a po około pół godziny te ćwiczenie mnie usypiało.
Dzisiaj jestem już mocno zmęczony, dlatego nie piszę zbyt wiele. Ale mam zaplanowane na jutro kilka refleksji i opis mojego rytuału związanego z jedzeniem.

Dzisiejsze zdjęcia:

Pan Szczery Uśmiech :)
sorry za suty :)

sobota, 1 sierpnia 2009

Początek weekendu

Staropolskim zwyczajem, jak każdy szanujący się Polak, wyruszam dzisiaj na weekendowy odpoczynek od całotygodniowego wypoczynku :)
Mam nadzieje, że świeże powietrze w Jurze będzie mi służyło i wrócę w formie do kolejnego całotygodniowego wypoczynku :D