Translate

niedziela, 6 września 2009

Po miesięcznej przerwie...

Dawno się nie odzywałem, a to dlatego, że byłem na praktykach nad morzem, dokładnie we wsi Jantar. Pobyt bardzo udany, ale do rzeczy...

Przez trzy tygodnie na praktykach zajmowałem się różnymi rzeczami, ale głównie masażem klasycznym. Morze połączone z takim odpowiednio dozowanym wysiłkiem było idealnym wyjściem w mojej sytuacji.
Dzień zazwyczaj wyglądał tak: śniadanie, praktyka 8h, w tym czasie cały czas coś się robiło, ale nigdy nie wykonywałem niczego ponad swoje siły (i nikt mi nie kazał). W czasie praktyki obiad (co ciekawe udało mi się dogadać z kucharkami i obiad dostawałem w zmiksowanej wersji, tak jak leciało-ziemniaki, mięso, surówki...
Ciężkie pomyślicie, może i tak, ale po takim czasie, człowiek jest już tak zdesperowany, że jest to rarytas. Pełen posiłek!!! a czy zmielony w maszynie, zamiast gębie, to już jest obojętne :), po obiedzie jeszcze chwila praktyki. Potem pełen relaks, spacer nad morze, jazda na rowerku, albo pływanie w basenie. To tak w skrócie odnośnie praktyk.

Co zaobserwowałem po praktykach?
Przede wszystkim poprawę samopoczucia, wprawdzie przybrałem niewiele bo tylko 1,5kg, ale za to spadł tłuszczyk, a mięśnie urosły :D

W środę 2.09.2009 miałem wizytę. Wszystko idzie jak po maśle, proces gojenia po prostu super. Lekarze i ja jesteśmy zadowoleni. Od środy mam nowe ćwiczenia szczęki, żuchwy, mięśni mimicznych twarzy. Jest tego trochę, ale odczuwam efekty z dnia na dzień. I co najważniejsze w środę rozpocząłem gryzienie, narazie jest to trochę dziwne. Jestem pogryziony przez siebie :) ale to kwestia czasu. Co do czucia jest poprawa, ale jeszcze nie jakaś ogromna. Odnośnie gumek, zakładam je tylko na noc :) cztery takie same, jedna nowa, większa i w dodatku kolorowa. Sposób mocowania nieco inny, ponieważ usunięto mi łuki operacyjne.

Zdjęcia postaram się zamieścić jutro. Dzisiaj jestem zbyt zmęczony na zabawy ze zdjęciami.

czwartek, 6 sierpnia 2009

Czas zwolnić :)

Jako, że ostatnio zmiany jakie u mnie się dzieją z dnia na dzień nie są już tak znaczne, postanowiłem pisać rzadziej. Kiedy będzie jakaś znaczna różnica, albo coś ważnego się wydarzy wtedy się z Wami tym podzielę.

Po wczorajszej wizycie w Szpitalu we Wrocławiu mam wiązać gumkę na wysokości jedynek podwójnie, reszta gumek bez zmian. A od przyszłego tygodnia zaczynam delikatne ćwiczenia: otwórz usta policz do 10, zamknij policz do 10.

wtorek, 4 sierpnia 2009

Dzień Świra

"Dzień Świra" - myślę, że to dobre określenie tego co się ostatnio dzieje w moim życiu. Praktycznie dziennie to samo, ale nie mam co narzekać, wiedziałem co mnie czeka.
Tak jak obiecałem chcę się z Wami, właśnie takim "Dniem Świra" podzielić. Będzie to w miarę dokładne, oczywiście oszczędzę Wam zbytnich szczegółów.
Będzie to taki grubszy zarys dnia! :P

No to zaczynamy!

Pobudka i śniadanie:
- zwykle wstaję przed 9:00, zanim wezmę się za śniadanie to najpierw ściągam gumki z aparatu, które łączą szczęki:

Używam do tego pęsety, ważne jest też dobre oświetlenie i duże lustro, gumki z bliska wyglądają tak:

Pięć gumek na dobę, potem wymiana. Szerokość gumki to około 5mm, może małe, ale są bardzo silne i wytrzymałe, nawet po rozciągnięciu wracają do swoich oryginalnych rozmiarów.

- Teraz mogę zacząć śniadanie, a zaczynam odżywką białkową 25-30g w 300ml-ej mieszaninie z wodą lub mlekiem (woda lepiej się wchłania ale gorszy jest smak. Z mlekiem lepiej smakuje, ale gorzej się wchłania), wszystko mieszam w specjalnym szejkerze, a wygląda to tak:


- do odżywki dorzucam multiwitaminę z magnezem i wapno w rozpuszczalnych tabletkach w wodzie (niby zalecane przy stosowaniu odżywek):


- drugie śniadanko to serek wiejski, który wyciągam z kubeczka i rozgniatam na talerzu widelcem, tak, aby nie było żadnych grudek. Kiedy serek jest już gotowy, powoli zjadam go malutką łyżeczką (ponieważ nie mogę zbyt szeroko otworzyć buzi, mała łyżeczka mieści się w sam raz, a że mam zakaz gryzienia to musi być papka). Kiedy się uporam z serkiem, zjadam deser w postaci budyniu czekoladowego, albo serka homogenizowanego.

Po śniadaniu nie ma śladu, więc czas na higienę:
- mycie zębów miękką szczoteczką
- płukanie zębów
- wymiana gumek nowe (zawsze wymieniam je po śniadaniu)
- przemycie twarzy tonikiem antybakteryjnym i resztą jego właściwości :) (po zabiegu zaczęły pojawiać mi się pryszcze na twarzy. Przed zabiegiem miałem rzadko z tym problemy, myślę, że to reakcja na leki, okłady z zimna i różne rzeczy związane z tym wszystkim co się wokół mnie dzieje. Ale plus jest taki, że jest poprawa, pewnie z czasem tonik będę mógł odstawić)
- potem smaruję usta maścią ochronną i robię sobie zimny okład przed telewizorem

Około 12:40 wychodzę z domu na rehabilitację, szybki dojazd do centrum, zabiegi, powrót i jestem po 15 w domu.

Zaczynają się więc przygotowania do obiadu:
- rozgumkować paszczę
- umyć buzie i przepłukać jamę ustną
- sam obiad to zwykle jakaś papka z ziemniaków (np. "Dym w kartofle" takie smażone plastry ziemniaków z przyprawami, gotowaną cebulką i marchewką. To wszystko rozgniatam na talerzu widelcem i karmię się podobnie jak przy śniadaniu. Zapijam to dużą ilością maślanki. Alternatywą takiego dania może być kleik ryżowy, albo jakieś gotowe puree ziemniaczane. Jem do oporu, a jak mi mało to dorzucam budyń, lub serek homogenizowany.
- po wszystkim mycie, płukanie i gumkowanie ząbków
- smarowanie ust maścią

Po obiadku odpoczywam sobie na leżąco przed telewizorem, albo komputerem i ćwiczę usta.
Szeroki uśmiech, policz w głowie do dziesięciu:

A potem, usta w dziubek i policz w głowie do dziesięciu:

I tak ćwiczę sobie do znudzenia. Potem albo w międzyczasie siadam na kompie i piszę bloga, na ile potrafię.

Pod wieczór ciepła kąpiel, a po kąpieli to lekka kolacja - kakao, albo sok marchwiowy.
A na dobranoc, przed samym snem, odżywka dawka druga. Dodam, że odżywka ma na celu uzupełnienie tego, czego brakuje mi w codziennej diecie. Dlatego ilość spożywanej odżywki może ulegać zmianie w zależności od moich potrzeb.
Przed snem tylko płukanko ust, chyba, że mam ochotę na coś tęższego to wtedy cały rytuał rozkładania, mycia i składania sprzętu :) ale staram się iść spać, ze spokojnym brzuszkiem.

A tak wyglądam 3 tygodnie (dzisiaj rocznica) po zabiegu:
wersja double eyes :)


i wersja bez dodatkowych oczu:


Aha i jeszcze jedno! Jakby się ktoś zastanawiał czy odczuwam jakieś bóle, to nie boli mnie nic. Czasem głowa, ale to może z braku ruchu i nadmiaru leżenia :)

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Aktywyny początek tygodnia

Zacznę od tego, że w sobotę pierwszy raz od operacji wsiadłem za kółko. Było to dosyć dziwne przeżycie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy, że moje osłabienie mięśni jest tak duże. Krótka przejażdżka ok. 5km, musiałem wsadzić dużo siły, żeby nacisnąć sprzęgło, hamulec, nawet kierownicy stabilnie nie umiałem trzymać, ogólnie czułem się dziwnie. Podróż powrotna była już lepsza, pewnie mięśnie zaczęły się przyzwyczajać do pracy, od której odwykły. No ale nie ma się czemu dziwić. Te 7kg co straciłem, bo nadal ważę 65kg (ważyłem przed zabiegiem 72kg) To wszystko spadło mi z klatki piersiowej i rąk. Organizm sam się zjada. Ale dzięki nowej diecie, czuję się silniejszy z tą wagą niż wcześniej byłem. Jeszcze trochę ją dopracuję i jestem pewny, że będzie dużo lepiej. Dopóki nie będę mógł zacząć aktywności fizycznej, o wzroście masy raczej nie mogę myśleć. No i też trzeba uważać, żeby nie zalać się tłuszczem kosztem mięśni.
W niedziele czułem się już dużo mocniejszy i zaliczyłem trasę 70km z działki jako kierowca. Poszło całkiem dobrze, ale momentami brakowało mi tej pewności siebie co zwykle.
Natomiast dzisiaj przed siódmą udałem się do Gliwic, celem załatwienia paru spraw w kilku miejscach. I tak z drogą powrotną wyszło mi niecałe 100km. Do Gliwic miałem pasażerów, z powrotem jechałem sam. Pomimo niewyspania i wczesnej godziny czułem się pewnie. Mogę uznać, że wracam do świata kierowców :)

Dzisiaj mija tydzień od momentu jak straciłem czucie w połowie podniebienia (nie wiem czy o tym wspominałem) Dobra wiadomość jest taka, że już obrzeża tego zaniku czuciowego zaczynają powoli wracać do mnie, dlatego spokojnie do tego podchodzę i wiem, że to kwestia czasu jak do mnie wróci. Oceniając tempo z jakim to podniebienie się "regeneruje" myślę, że za dwa tygodnie, góra do końca miesiąca, wróci mi pełne czucie. Co do brody czucie nadal zaburzone, ale bez przerwy czuje przyjemne mrowienie, a to bardzo dobry znak. Czytałem co nieco na temat-powrotu czucia w brodzie i jest to niestety dłuższa sprawa. Niektórzy odzyskują pełne czucie po kilku miesiącach, jedna dziewczyna o której czytałem odzyskała pełne czucie dopiero po półtora roku. Ja wierze, że w moim przypadku nastąpi to dużo wcześniej.

Dzisiaj rozpocząłem drugi tydzień rehabilitacji w poradni. Udało mi się zaliczyć zabiegi w trybie ekspresowym. Powrót do domu i dawka zimnych okładów, są one nieocenione, szczególnie w takie upalne dni.

Odnośnie mojego opisu dnia zamieszczę go w najbliższym czasie. Jednak zbieranie obrazowego materiału zajmuje mi trochę czasu. A chciałbym, żebyście w pełni "poczuli" z czym każdego dnia muszę się zmierzyć :)

A jakby ktoś od wczoraj zapomniał jak wyglądam to świeża porcja fotek:

niedziela, 2 sierpnia 2009

Koniec weekendu

Dwa dni strzeliły jak z bicza... Zgodnie z planem robiłem nic. Nawet gdybym chciał, to słońce nie pozwalało na zbyt wiele, jedynie krótkie spacerki i dużo siedzenia w cieniu. Muszę przyznać, że pobyt na powietrzu bardzo mi służył, jak i drzemki :)
Trochę poćwiczyłem usta-zgodnie z zaleceniami lekarki, śmieszna sprawa, bo zawsze siadałem sobie wygodnie do ćwiczenia, a po około pół godziny te ćwiczenie mnie usypiało.
Dzisiaj jestem już mocno zmęczony, dlatego nie piszę zbyt wiele. Ale mam zaplanowane na jutro kilka refleksji i opis mojego rytuału związanego z jedzeniem.

Dzisiejsze zdjęcia:

Pan Szczery Uśmiech :)
sorry za suty :)

sobota, 1 sierpnia 2009

Początek weekendu

Staropolskim zwyczajem, jak każdy szanujący się Polak, wyruszam dzisiaj na weekendowy odpoczynek od całotygodniowego wypoczynku :)
Mam nadzieje, że świeże powietrze w Jurze będzie mi służyło i wrócę w formie do kolejnego całotygodniowego wypoczynku :D

piątek, 31 lipca 2009

Poszukiwania diety białkowej

Dzisiaj postanowiłem się ostro zabrać za poszukiwanie jedzenia bogatego w białko a zarazem ubogiego w węglowodany i tłuszcze.
Zakupiłem:
- serek twarogowy (chudy i półtłusty, aż tak nie będę uciekał od tłuszczu)
- serek wiejski lekki
- serek homogenizowany

Są tu dosyć fajne proporcje potrzebnych mi składników, dodatkowo na allegro zamówiłem odżywkę białkową, którą będę uzupełniał brakujące białko w ciągu dnia. Odżywkę wspomagać będę dodatkowo multiwitaminą i wapniem w rozpuszczalnych w wodzie tabletkach.

Odnośnie wczorajszego deseru - był pyszny, trochę kwaskowy, dlatego czułem go chyba do samego zaśnięcia :)

Dzisiaj na obiad zjadłem pomidorową, a potem mocno rozdrobnione ziemniaki z sosem mięsnym. Co ciekawe, zjadłem może 1/6 tego co zwykłem jadać przed operacją i byłem najedzony do syta. A żeby było jeszcze ciekawiej, to zwykle godzinę po obiedzie byłem znowu głodny, a teraz...
mija druga godzina i nie mam zamiaru niczego więcej przyjmować do kolacji.

Dzisiejsze zdjęcia:

czwartek, 30 lipca 2009

Kilka ciekawostek

Wczoraj zapomniałem się podzielić ciekawostkami, dlatego robię to teraz:

- Aparat zostanie ściągnięty między 4 a 6 miesiącem po operacji - nareszcie.

- Wczoraj podczas pobytu pod parasolkami nad wodą zauważyłem, że komary które kiedyś uwielbiały mnie gryźć, teraz siadają na chwilę na mojej skórze, po czym wolą przesiąść się na bluzę. Świadczy to zapewne o tym, że jest jeszcze we mnie wiele nieciekawej chemii, no ale nie ma to jak detox.

- bezwzględny zakaz gryzienia pokarmów

A co do dnia dzisiejszego to:
- rozpocząłem jedzenie małą łyżeczką, wpierw zdejmuję gumki, a potem jem co się tylko da rozdrobnić językiem o podniebienie. Następnie mycie ząbków szczoteczką, dziwne to trochę, ponieważ praktycznie nie mam czucia.

- Odnośnie jedzenia to poza kaloriami muszę zacząć zwracać uwagę na to co dokładnie zawiera mój posiłek. Potrzebuję aby posiłek zawierał możliwie dużo białka i możliwie mało węglowodanów, co jest teraz trudne, bo słodkie budynie mi najlepiej wchodzą :/ No ale poszukałem trochę na temat diety bogatobiałkowej w internecie i zobaczymy co z tego wyjdzie...

Zaczynam od testowania papek dla dzieci tzw. "Gerberów", mają dużo białka i niby są zdrowe. Niestety pierwszy smak - puree jarzynowe z kurczakiem po kilku łyżkach wylądowało w śmietniku. Jest to tak niedobre, że nie dziwie się bobasom, że rzucają jedzeniem :) Jutro muszę sprawdzić kolejne 3 smaki, które sobie zakupiłem, ale obawiam się, że skończą tak samo jak pierwszy. Jeśli papki się nie sprawdzą, to w kolejce czeka:

- twarożek
- jaja
- kleik ryżowy
- serki
- jogurty


Na kolacje zaplanowałem deser również w papce dla dzieci-marchewka z jabłkiem, pachnie ładnie, może smak będzie adekwatny do zapachu, jeśli nie, to wie gdzie się znajdzie.

Dzisiejsze zdjęcia:

usta w dalszym ciągu smaruję - kąciki Pimafukort, reszta Alantan

środa, 29 lipca 2009

Druga wizyta po operacji

Ciężko mi się dzisiaj wstawało, no ale jak trzeba to trzeba. Z rana pojechaliśmy do Wrocławia, niestety już na wysokości Gliwic utknęliśmy w mega wielkim korku. Okazało się, że na wysokości jednego z Gliwickich wiaduktów, rozpędzony TIR wjechał w stojącego na poboczu TIR-a. Uderzenie było na tyle silne, ze zostały zablokowane oba pasy, a maszyny wraz z naczepami stanęły w płomieniach, autostrada została zamknięta i policja prowadziła objazd przez Gliwice. Po stracie około godziny, znaleźliśmy się w bliskiej odległości od tychże TIR-ów. Już nie płonęły, ale wyglądało to bardzo nieciekawie. Podczas prowadzenia objazdu przez policję, wpadliśmy z tatą na niegrzeczny pomysł, aby pokonać pewną wysepkę i spróbować zaatakować autostradę z innej strony. Dzięki temu, że nasz rupieć ma wysokie zawieszenie, wysepka została pokonana bez problemu, a w nasze ślady poszło zaledwie dwóch innych kierowców (innym chyba było szkoda swoich samochodów :)
Jak to się mówi: do ekstremalnej jazdy nadają się tylko samochody służbowe, albo taksówki (w tym trup mojego taty).

Z ponad godzinnym opóźnieniem dotarliśmy na miejsce, mój główny lekarz czekał na mnie specjalnie po dyżurze, na szczęście zadzwoniłem wcześniej z informacją, że się spóźnię, dlatego nie był zły, a mógł być, bo po dyżurze zaczął mu się urlop :)

Wizyta zaczęła się od oględzin zewnętrznych, dezynfekcji jamy ustnej i usunięcia drutów łączących szczęki. Następnie usuwanie szwów, bolało trochę, ale ulga ogromna. Później Pani Doktor założyła mi specjalne gumki na miejsce drutów.
- tak to wygląda:
gumek jest pięć, co 24h wymiana na nowe (dostałem paczkę zapasowych)

Potem Pani Doktor dała zalecenia:
- w ciągu dnia, w sumie przez dwie godziny mogę nie mieć gumek, ten czas mam poświęcić na: jedzenie małą łyżeczką pokarmów, które mogę rozdrobnić językiem o podniebienie, a także w tym czasie mogę myć już na całego zęby (wcześniej mogłem z wielkim trudem sięgnąć zaledwnie do trójek, głownie ze względu na trzymające szwy)
- mam zakaz gryzienia
- przez cały wolny czas mam wykonywać ćwiczenia:
1) usta w dziubek, wytrzymaj 10 sekund:

2) szeroki uśmiech, wytrzymaj 10 sekund

i tak w kółko...

a bez głupich min, to dzisiaj wyglądam tak:

nie wiem czemu mi te oczy ciągle tak nierówno wychodzą, ale możliwe, że to kwestia światła, albo nierówno schodzącej opuchlizny (z jednej strony jest większy ubytek kostny, toteż opuchlizna jest większa, chociaż zdjęcia, nie są tego w stanie idealnie pokazać)

wtorek, 28 lipca 2009

Dwa tygodnie po operacji

Dzisiaj postanowiłem podsumować ostatnie dwa tygodnie od operacji. Z każdym dniem czuję się coraz mocniej, mam coraz większy apetyt i co najważniejsze czuję się coraz lepiej.
Na dzień dzisiejszy wyglądam tak:
- z przodu:
- z uśmiechem:
- z profilu:

Dodatkowo zestawienie profili, tego z przed operacji i tego dzisiejszego:

a także front (z czasem zrobię jakiś lepszy):


poniedziałek, 27 lipca 2009

Początek rehabilitacji

Dzisiaj rozpocząłem dwutygodniową rehabilitację fizykalną, która jest tylko i wyłącznie na moje życzenie, a ponieważ jestem studentem fizjoterapii to wierzę w to co robię.
Zabiegi które mam przeprowadzane:
- lampa bioptron - światło spolaryzowane (nasze kochane państwo już tego nie refunduje)
- pole magnetyczne
- laser
Zabiegi te mają służyć poprawieniu zrostu kości i wspomaganiu procesu gojenia.

Dzisiejsze zdjęcie w okularach:
i bez okularów:

Wspomnienie szpitala

Zapodziałem przypadkowo zdjęcie ze szpitala i równie przypadkowo je odnalazłem, całkiem przyjemny pokoik, prawda? :)
zdjęcie zrobione 16.07.2009

niedziela, 26 lipca 2009

Niedzielna wycieczka do zoo

Ok 13:00 wyjechaliśmy z osiedla, prawie 4h chodziliśmy po zoo, jestem maksymalnie wykończony, kondycja = 0

Zdjęcia z zoo zamieszczę jak tylko dostanę je od Piotrka.

Dzisiejsza fota:
mogę powiedzieć tyle na dzisiaj: wyleczyłem się z zoo na długi czas, będę spał jak zabity :)

Niedziela - ciekawostki

Dzień dobry bardzo!
Dzisiaj waga nieco lepsza bo 65kg, ale temperatura trochę niska 35,7.
Czuję się bardzo dobrze, dopisuje mi humor. Zrobiłem dużo przyjemnych okładów.

A teraz ciekawostki:
szukając w internecie informacji o swojej chorobie, na jednym z blogów pewnej dziewczyny znalazłem takie ciekawe informacje:
-miesiąc od zabiegu zaczyna się normalne funkcjonowanie
-zwykła opuchlizna, ta, powiedzmy całkiem zewnętrzna schodzi do miesiąca, a ta, że tak powiem "głębsza" schodzi nawet do roku, czyli o ostatecznym efekcie będziemy mogli mówić dopiero za rok
-po miesiącu zaczyna się jeść miękkie rzeczy, po około 2, 3 miesiącach zaczyna się normalne jedzenie
-co do alko to nigdzie nie mogę znaleźć informacji

Co do tych ciekawostek, będę na bieżąco informował czy się sprawdzają.

Wiem, że powrót do "normalnego" jedzenia będzie trudny, mój żołądek przyzwyczaił się do trawienia płynów, źle reaguję na gazowane, a jakbym wlał do niego gorzałę to chyba by strawiła mnie od środka :)

W ramach dalszych ciekawostek przedstawiam Wam moje codzienne menu i przybliżone wartości w kcal:
śniadanie:
- kakao 500ml - 450kcal
- multiwitamina - 250 ml
- wapno 250ml
obiad:
- Monte w mix-ie z mlekiem ok. 400ml - 550kcal
- Activia do picia w mix-ie z mlekiem ok. 400ml - 280kcal
- Jakaś zupa (rosołek, jarzynowa) lekko rozrobiona z wodą 250ml-500ml - 120-240kcal
kolacja:
- budyń czekoladowy Zott w mixie z mlekiem 500ml - 400kcal
- kakao 500ml - 450kcal

dziennie około: 2250-2370kcal w płynnym pokarmie, (w jednej z tabelek znalazłem taką wartość Mężczyźni 21-64 lat praca lekka 2400-2600 myślę, że się mieszczę w tym przedziale, w odniesieniu do tego co robię i jem w ciągu dnia)

sobota, 25 lipca 2009

Sobota - dzień wielkiej nudy

Dzisiaj na dzień dobry postanowiłem się zważyć, bo czuje, że z dnia na dzień jestem jakiś mniejszy, no i okazało się - 64,5kg tak mało jeszcze nie miałem, temperatura 36,5 czyli pierwszy raz już mam zbliżoną wartość do prawidłowej. Czuję się od rana dobrze, lekko głowa mnie rano bolała, ale jest już ok.
Postanowiłem się ogolić, bardzo dziwnie to wygląda kiedy nie ma się czucia w brodzie, ale nie zaciąłem się całe szczęście.

Dzisiejsze zdjęcie:
z uśmiechem:
i pierwszy profil od dawna:
Wieczorne czyszczenie nosa, pierwszy raz czyściutko :)
Pięknie to się wszystko odnawia.

piątek, 24 lipca 2009

Piątek - dzisiaj jest prawdziwe dzisiaj :)

Jako, że pisałem tego bloga z opóźnieniem, to dopiero dzisiaj dogoniłem dzisiaj :) ciesze się, że udało to się dzisiaj, a nie jutro :)

Dzisiaj mam w planie zareklamować to Wam.
Ale najpierw pojechałem załatwić rehabilitacje do zaprzyjaźnionego gabinetu, w którym odbywałem praktyki rok temu. Umówiono mnie na wizytę u lekarza na poniedziałek, myślę, że od poniedziałku ruszę z tym...

Dzisiaj czuję się coraz lepiej, jestem zadowolony, ale waga postanowiła utrzymać się na poziomie 65kg, ale biorąc pod uwagę jak się czułem w zeszłym tygodniu, to mogę powiedzieć, że mała waga mi nie doskwiera. Jak tylko zacznę normalnie jeść to w moment wrócę do normalności ;]

Dzisiejsze zdjęcie:
staram się zawsze robić zdjęcie w koszulce na ramiączkach, ponieważ szyja się także trochę zmienia, od wczoraj mnie nie boli, na zdjęciach nie widać, ale była żółta.

Przypomniało mi się jeszcze, że dodatkowym plusem operacji było wyprostowanie przegród nosowych i poszerzenie ich, taką wesołą nowinę oznajmił mi lekarz jakiś czas temu.

Jest to jeszcze daleko od tego jak mam rzeczywiście wyglądać, ale cieszę się, że goję się, że z dnia na dzień jest coraz lepiej, a ja czuję się dobrze.

W środę mam mieć zdjęte szwy, a to ma dużo zmienić, bo jest ich sporo, jedna ciągnie się po całej długości pod górną wargą, jest dosyć nieprzyjemna, a druga i trzecia biegnie z tyłu żuchwy, oczywiście wszystko w środku, nic na zewnątrz.

Ufff ale ulga dokonałem tego zgodnie z planem.
Kolejne nowinki, myślę, że będą już o czasie, pozdrawiam i życzę miłego przeglądania, a hardkorom, życzę miłego czytania.

Czwartek - dzisiaj zrodził się pomysł napisania bloga

Dzień jak co dzień, coraz lepiej i lepiej :)
Mam już za dużo czasu, więc postanowiłem podzielić się ze światem swoją historią.

Dodatkowo odwiedziłem lekarza w celu skierowania na rehabilitacje, a dokładnie na zabiegi fizykalne, jak się uda to załatwię ten masaż limfatyczny twarzy.

Dzisiejsze zdjęcie:
jak widać opryszczka zaczyna się zmniejszać, jak i opuchlizna

a z uśmiechem, wygląda to tak:
joker smile :)