Translate

czwartek, 23 lipca 2009

Wtorek - do podania Głupiego Jasia

Wstałem o 6:00 tak jak mi kazali dzień wcześniej, wziąłem porządny prysznic, położyłem się czekając na wyjazd z pokoju, oczywiście na czczo!

Około 7:00 przebrałem się w specjalne ciuszki operacyjne i kazano mi się posmarować porządnie wokół twarzy Hydrokortyzonem
7:30 przyszedł po mnie Pan Pielęgniarkarz :) jedziemy na sale operacyjną
8:00 mniej więcej jestem na sali, trochę wygląda kosmicznie, leże na stole i czekam, w między czasie obserwuję przygotowania, były tam chyba ze trzy pielęgniarki i jakiś młody chłopak, chyba praktykant, brakowało chirurgów, ale po przytomnemu już ich nie zobaczyłem.
Leżąc obserwowałem całą maszynerie, podeszła do mnie pewna Pani, przedstawiła się i powiedziała, że jest chyba Główną Pielęgniarką czy coś w tym stylu i będzie się mną zajmować, porozmawialiśmy troszkę, a pani podłączała mi jakieś ciekawe rzeczy.

W pewnym momencie wszedł anestezjolog i powiedział:
- "Kto go tak pomazał maścią" ;] (fakt trochę przesadziłem z nią, ale za pierwszym razem jak pytałem to powiedzieli za mało :D )
Potem powiedział:
- "dobra zaczynamy, pięćdziesiąt tego, sto tego...", jakieś liczby i łacińskie nazwy, po chwili zauważyłem, że chyba idzie Głupi Jaś, wcześniej myślałem, że Głupi Jaś mnie tak łatwo nie pokona, ale już po lekkim przyciśnięciu wielkiej strzykawki przez pielęgniarkę, zdążyłem tylko krzyknąć: "O KURDE ALE MAM BANIE" i padłem... zero chłopa... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz